Najpiękniejsze w nas ludziach są różnice. Kochamy inaczej, czujemy inaczej. Świat ty widzisz w innych kolorach niż ja i to jest piękne. Dlatego jeden na etacie po pracy pofrunie radośnie w świat, a drugi zwiesi głowę i powłóczy nogami do domu przeżywać swoją etatową żałość. Myślę, że po tym wstępie, cel artykułu jest już dla Ciebie jasny. Pomysł na biznes jest alternatywą dla powłóczących nóg.
KTÓRYM KTOSIEM JESTEŚ?
Ja na etacie się duszę. Etat mnie w środku pali, uwiera i męczy. I nie, nie mam na sobą szefa z batem. Nikt się na mnie nie wydziera. Ogólnie rzecz biorąc, jest ok. Tylko jednak dla mnie nie jest…
Jeśli serce zabiło Ci szybciej, bo i Ty tak masz, to są tylko dwa wyjścia:
- Pokochaj etat. Przekonaj się do niego. Po prostu nauczyć się z nim żyć.
- Załóż swój biznes
Bramce numer 1 nie poświęcę dziś czasu. Jeśli chcesz założyć biznes, to musisz dowiedzieć się wszystkiego o jego prowadzeniu, to jasne. Ale, to czego potrzebujesz bardziej to…
POMYSŁ!
Potrzebujesz pomysłu na biznes. Może od dawna masz w sercu czekający na ruch plan. Może musisz nad tym jeszcze trochę pomyśleć. Bez wątpienia, jeśli tylko bardzo będziesz tego chcieć, znajdziesz ideę, która rozpali w Tobie wszystko. Znam to uczucie. Kiedy to będzie „to”, będziesz to wiedzieć. Podpowie Ci to całe ciało.
Z całego serca życzę Ci, żebyś miał/a wszystkie niezbędne puzzle w ręku, kiedy ten moment nadejdzie. Finansowanie, wiedzę, zapał i odrobinkę szczęścia.
POTRZEBUJESZ KASY NA START?
Może być jednak tak, że Twój pomysł będzie jednak wymagał znalezienia finansowania. Może bezpieczniej poczujesz się z inwestorem przy boku. Jeśli tak, zapewniam Ci, że jest wiele firm, które jeśli uwierzą w Twój potencjał, wesprą Cię finansowo.
CHROŃ SWÓJ POMYSŁ
No dobrze. Jest pomysł, jest idea, która unosi Cię pod sam sufit. Oczyma wyobraźni budujesz swoje imperium finansowe (ja to robię cały czas przed snem!). Potrzebujesz finansowania i zamierzasz właśnie iść przedstawić swoją koncepcję do firmy X, która chętnie Cię wysłucha.
Co teraz? Teraz chronisz swój przyszły biznes, czyli podpisujesz tzw. NDA, czyli non disclosure agreement czyli po polsku (jakby tak nie można było po polsku cały czas, co?) UMOWĘ O ZACHOWANIU POUFNOŚCI.
Może tego nie wiesz, ale pomysłu, który jest na razie tylko w Twojej głowie, nie chroni prawo autorskie. Istnieje jeszcze kilka innych sposób, poza NDA, jak zabezpieczyć się przed potencjalnym przejęciem Twoje pomysłu przez podmiot, który np. miał przystąpić z Tobą do spółki. Dziś jednak pochylę się tylko nad umową o zachowaniu poufności.
CZY JA TEGO NAPRAWDĘ POTRZEBUJE?
Każda umowa o zachowaniu poufności powinna być dostosowana do danej sytuacji. Taki niesprawdzony wzór pobrany z Internetu nie jest najlepszym pomysłem, jeśli chcesz zabezpieczyć pomysł, który uczyni z Ciebie Billa Gatesa, prawda?
Rozumiem, że sama koncepcja poszukiwania finansowania z definicji zakłada, że być może nie masz tej kasy w nadmiarze. Ale halo… naprawdę nie oszczędzaj na czymś takim. Zleć komuś napisanie NDA tylko pod Twój pomysł, tylko pod Twoją sytuację. Beznadziejnie napisany NDA to zawsze coś więcej niż nic, ale w biznesie są inne rzeczy, na których można oszczędzać. Na zabezpieczeniu swoich interesów na pewno nie.
No dobra wydaliśmy parę groszy na papugę, masz wzór NDA-a. Teraz mam odzew! Firma chce się spotkać i mnie wysłuchać.
CO MAM ZROBIĆ?
Doskonale zdaje sobie sprawę, że aż wewnętrznie piszczysz, żeby oni się zgodzili. Być może będziesz się bać, że odmówią, jeśli poprosisz o podpisanie takiej umowy. Bo: “niepotrzebne zawracanie gitary:. Bo: “oj Pani robimy Ci grzeczność, że dostaniesz 5 minut naszego czasu, a ty mi tu z czymś takim… plss”.
Posłuchaj! Firma, która jest poważna i rozgarnięta w trendach panujących na rynku (takiego inwestora Ci przecież życzę), nie będzie kręcić nosem. Bo to normalne, że twórca będzie chciał zabezpieczyć w ten sposób swój interes. Jeśli mają wolne parę groszy, żeby zainwestować właśnie w Ciebie, to widocznie już na tym etapie jesteś dla nich potencjalnych zyskiem. Nie będą w szoku, jeśli w załączeniu maila wyślesz projekt NDA. A jeśli odmówią (“kobieto…wiesz ile osób dziennie tu przychodzi ze swoim super ekstra pomysłem?!”)? Wpisz w google frazę: kradzież, pomysł, proces i zobacz, co się wydarzy.
Dziś będzie Ci głupio zawalczyć o swoje, a jutro zobaczysz swój unikalny pomysł tyle, że nie pod Twoim szyldem. Potraktuj to jak swoje pierwsze wyzwanie. W biznesie trzeba mieć twardy tyłek. Musisz nauczyć się walczyć o swoje. Może to będzie Twój pierwszy chrzest bojowy. Dasz radę!
Nawiasem mówiąc, taka umowa to przecież zobowiązanie, że nikt, komu zdradzisz swój plan nie powtórzy go dalej i nie wdroży w życie. Czy tak trudno to obiecać jeśli ma się uczciwe intencje? To może być cenny argument w negocjacjach, jeśli z uporem maniaka będą pytać „a po co Ci to?”
CO TEN NDA MIEĆ MUSI
- Twój NDA musi wymieniać, które dokładnie informacje mają być chronione (projekty, szkice, obliczenia, strategia etc).
- Dobrze jest opisać w jakich okolicznościach udostępniasz informacje objęte poufnością: np. w celu podjęcia negocjacji mających na celu zawiązanie spółki, uzyskanie finansowania w formie pożyczki etc. Nikt nie będzie miał wtedy wątpliwości co do powodu ujawienia Twojego pomysłu.
- Ja uważam, że NDA to najlepsza przestrzeń do wprowadzenia kary umownej za naruszenie.
- NDA nie musi być osobną umową – może być zawarty w treści innej umowy jeśli taką akurat będziesz podpisywać
- Dobrze jest wskazać jak druga strona ma chronić Twoje informacje poufne, komu może a komu nie może ich przekazywać. Jeśli wręczyłeś komuś pen-drive/ płytę, prezentację to czy mają Ci zwrócić te dane (mogą zobowiązać się do protokolarnego zniszczenia) a jeśli tak to kiedy.
- Czas trwania tego zobowiązania do zachowania poufności.
NDA nie jest specjalnie skomplikowanym dokumentem, ale jego brak może być fatalny w skutkach. A wtedy ten błąd może prześladować Cię do końca życia.
Obraz Peter H z Pixabay